Jazda bez trzymanki
Cepol24.pl Wybory do niższej izby parlamentu (sejmu) zakończyły się totalnym zwycięstwem ruchu oligarchy Andreja Babiša ANO. Tak, będzie lepiej – to hasło przewodnie ruchu, który przewalcował resztę partii i stronnictw zdobywając 78 foteli w 200 osobowej Izbie Poselskiej. By utworzyć większościową koalicję rządzącą ANO potrzebuje jednego lub dwóch partnerów – zależy z kim się zdecyduje podzielić się (raczej symbolicznie) odpowiedzialnością rządową. Razem z ruchem ANO do Izby Poselskiej weszło dziewięć partii, więc teoretycznie ma Babiš w czym wybierać, ale nie będzie to takie proste. Cześć liderów ugrupowań parlamentarnych bowiem jasno zadeklarowała, że z ruchem ANO do żadnej koalicji nie wejdą. Przeszkadza im np. to, iż Babiš oraz wiceprzewodniczący ruchu ANO Jaroslav Faltýnek są ścigani przez policję, która podejrzewa ich o popełnienie przestępstwa bezprawnego wyłudzenia dotacji unijnych. Babiš to (i wszelkie inne) oskarżenie odrzuca, twierdzi, że to manipulacja i wynik nieuzasadnionej nagonki. W wielkiej powyborczej debacie telewizyjnej, która zorganizowała czeska telewizja publiczna, tylko przedstawiciel partii komunistycznej jednoznacznie zadeklarował, iż jego stronnictwo przestrzega zasadę niewinności, przez co dał do zrozumienia, że komunistom nie przeszkadza fakt, iż dwaj czołowi działacze zwycięskiej partii są ścigani przez policję. Komuniści bowiem poczuli szansę, której w całej nowoczesnej historii demokratycznych Czech jeszcze nigdy nie mieli – dotąd nikt na poważnie nie rozważał, ani nie musiał rozważać, możliwości zaproszenia komunistów do rządu. Andrej Babiš, sam były członek partii komunistycznej (ale tej przedrewolucyjnej), takiej opcji nie wykluczył. To były dywagacje przed wyborami, kiedy komuniści liczyli na wynik w przybliżeniu podobny do ich tradycyjnych wyników w poprzednich wyborach – czyli w granicach 12 do 14 procent. Tymczasem stało się to, iż po raz pierwszy na komunistów zagłosowało mniej niż 10 procent – dobyli jedynych 7 procent głosów, przez co ich cena znacząco spadła.
Układanka koalicyjna będzie wynikać z ilości mandatów pozostałych partii. Babiš mający 78 foteli musi zbudować większość 101 i więcej głosów w izbie.
Infografika mfdnes pokazuje, kto ma ile mandatów w nowym składzie izby. Teoretycznie można z powrotem odtworzyć dotychczasową koalicję, która rządziła od 2013 roku. Czyli ANO z Socjalistami (CSSD) i Ludowcami (KDU-CSL). Niektórzy obserwatorzy sceny politycznej nad Wełtawą uważają scenariusz ten za bardzo prawdopodobny.
Sęk w tym, iż sukcesy rządu, które w kampanii ruch ANO świetnie „sprzedał” były również sukcesem ČSSD i Ludowców, ale dla tych partii tak naprawdę w oczach elektoratu dotychczasowy sojusz z Babišem był pocałunkiem śmierci. Socjaliści to bowiem największy przegrany wyborów, partia już od dawna nie miała tak kiepskiego wyniku i jej spadek był nawet głębszy, niż spadek prawicowej ODS w 2013 roku. Innymi słowy – jest więcej niż prawdopodobne, iż stara koalicja mimo wszystko uchwali budżet zaproponowany właśnie przez ustępujący rząd, ale kolejna współpraca będzie raczej trudna.
Większość komentatorów widzi możliwą koalicję Babisa z partią SPD i komunistami. SPD to partia Tomio Okamury, Czecha japońskiego pochodzenia, która lansuje bezpośrednią demokrację, czexit oraz antyimigrancką postawę. SPD domaga się rozpisania referendum o wyjściu z EU czy o przyjęciu lub nieprzyjęci euro. Natomiast komuniści domagają się wprost wyjścia z NATO. Andrej Babiš w pierwszym wystąpieniu po wyborach podkreślił, że jego ruch jest partią proeuropejską, demokratyczną i zadeklarował trwanie sojuszu Czech z NATO.
W tym samym wystąpieniu, szef ruchu ANO, jako pragmatyk, wyraził nadzieję, iż rząd powstanie szybko. Zapewnił wyborców, iż ANO ich na pewno nie zawiedzie.
Do parlamentu weszło 9 partii, cztery z nich jednoznacznie wykluczają sojusz z ANO (STAN, TOP 09, ODS i Piraci), pozostałe co prawda mówią o niemożliwości współpracy, ale ich opór należy do kategorii soft, tyle, że większości z tych otwartych z kolei nie do pomyślenia jest, by były w jednej koalicji z komunistami.
Obecnie więc naprawdę trudno przewidzieć, jak ułoży się arytmetyka koalicyjna, jaki kompromis zostanie zawarty.
Pewne jest tylko to, iż głównym rozgrywającym jest ruch ANO. To nowy hegemon na czeskie scenie politycznej i to właśnie ANO będzie pisało agendę polityczna nowego praskiego rządu.
I to właśnie będzie w tytule wspomniana jazda bez trzymanki. Zachodnie media określają ruch ten jako centro-prawicowy. Nie wiem, czy jest to właściwe określenie dla ruchu, na czele którego stoi były członek partii komunistycznej, były tajny współpracownik totalitarnej tajnej policji a w nowych czasach człowiek, który swoje imperium zbudował dzięki nieformalnym układom z całą elitą polityczną po 1989 roku. Andrej Babiš to przede wszystkim pragmatyk, nie ideolog. To, co jest dobre dla jego kompleksu Agrofert, jest jego zdaniem dobre dla Czech. Zasłynął z tego, że on nie chce prowadzić państwo tak stare partie polityczne, ale jak sprawnie działająca firmę, czyli tak samo, jak mu się to sprawdziło w jego firmach. Skutecznie i bez kompromisów. W Czechach są teraz badane sprawy, gdy np. Babiš jako minister finansów w gabinecie od 2013 do 1017 roku za pomocą urzędu skarbowego likwidował konkurencyjne dla jego firm podmioty gospodarcze. Program ruchu ANO jest giętki, zmienny, kształtowany jest według poglądów opinii publicznej – to ruch ten upodobnia raczej do polskiej Platformy Obywatelskiej, która sprawując władze porzuciła swe ideologiczne założenia z przeszłości.
Babiš w swej książce rozdawanej w trakcie kampanii wyborczej a nazwanej O czym marzę (śnię) gdy śpię zarysował swoje plany polityczne – znajdziemy tu postulat rozwiązania senatu, rad województw, rad gmin, wprowadzenie systemu większościowego, jednym słowem – wielkiej zmiany i uproszczenia systemu sprawowania władzy. Owszem, ANO nie ma większości a większość konstytucyjna jest raczej nie osiągalna. Ale jego wizje są równoznaczne z obaleniem dotychczasowego systemu demokracji parlamentarnej na rzecz… właśnie, na rzecz nie wiadomo czego – systemu korporacyjnego z elementami demokracji?
Wynika z tego, iż chcąc realizować swoją wizję Babiš chce totalnie przebudować państwo, zmienić zasady jego funkcjonowania i to nie można nazwać inaczej niż koniec dotychczasowego reżimu demokratycznego. Jak wspomniałem, do realizacji tych założeń ANO brak większości, ale nie oznacza to, iż nie będzie próbować – może dojść do pewnej zgody z innymi partiami określanymi jako antysystemowe (SPD, Komuniści) i wówczas wszystko jest możliwe.
Taki układ nie musi mieć koniecznie postać jawnej koalicji, może chodzić o tzw. ciche poparcie dla rządu mniejszościowego lub rządu z innym składem.
Co z tego wyniknie? Dla dziennikarzy zapewne najciekawsze czasy od listopada 1989, ale dla obywateli niekoniecznie.
Vladimír Petrilák