Cenzura na facebooku „pod nadzorem STASI”
Na Onet.pl ciekawy tekst o facebooku, o tym, w jaki sposób działa nieprzejrzysta cenzura – jest to przedruk z „Süddeutsche Zeitung”, autorem jest: Johannes Boie.
Czy to w porządku, że organizacja kierowana przez byłego szpicla Stasi ma dziś wpływ na niezwykle złożony proces definiujący, gdzie przebiegają granice pomiędzy nienawiścią a wolnością słowa, między oburzeniem a zniesławieniem? Jak dowodzi wiele komentarzy zaniepokojonych i zezłoszczonych użytkowników sieci, taka konstelacja stawia pod znakiem zapytania wiarygodność osób usuwających treści. Użytkownicy niepokoją się o wolność słowa, którą mierzy się także tym, czy zwolennikom AfD wolno wyrazić publicznie swe opinie.
______________________________________________
(…) Pracownicy usuwający treści i blokujący profile nie mają tyle czasu: Facebook szczyci się tym, że zgłoszenia kontrowersyjnych wpisów rozpatruje w ciągu 24 godzin. Ludzie wykonujący te trudne obowiązki nie siedzą jak etatowi pracownicy koncernu w eleganckim biurowcu, ale w budynku na obrzeżach Berlina. Ich dział nosi nazwę ”Community Operations”. Jak dotąd odwiedziny nie wchodzą w grę. Facebook od miesięcy odmawia dziennikarzom wstępu do tego miejsca, odgrywającego kluczową rolę nie tylko z punktu widzenia koncernu, ale całego społeczeństwa.
Ponadto Facebook nie udzielił odpowiedzi na następujące pytania: ilu pracowników zatrudnionych jest w powyższym dziale, ile skarg użytkowników wpływa do nich dziennie, jak wygląda współpraca pomiędzy Facebookiem a jego 23 organizacjami partnerskimi, oraz jakie sankcje – na przykład blokada profilu – mogą zostać nałożone na łamiącego zasady. Przejrzystość? Dla Facebooka zasada ta dotyczy przede wszystkim jego użytkowników.