Kim jest faworytka słowackich wyborów prezydenckich Zuzana Čaputová?


Niewiele o niej wiadomo. Rocznik 1973, prawnik, zanim zajęła się polityką zajmowała się prawem środowiska naturalnego i pracowała w sektorze pozarządowym, walczyła tez przeciwko przemocy w rodzinach wymierzonej w dzieci. W 2017 r. związała się z nową słowacką partią polityczną Progresivne Slovensko(Progresywna Słowacja). Nie jest więc prawdą, że to kandydatka obywatelska czy też niezależna. Jej zaplecze polityczne, mimo, że praktycznie nieznane, jest jednoznacznie ideologicznie określone. To postępowa partia z lewicowym rodowodem obecnie uważająca się za partię centrum. Komentatorzy porównują ja do ruchu E.Macrona. Warto w związku z tym wspomnieć, iż konferencję ideową tej partii swoją obecnością uświetniły takie osoby jak: Guy Verhofstadt czy Ryszard Petru. Zuzana Čaputová jest wiceprzewodnicząca tej partii. Prezentuje się jako liberalnie orientowana.
Rozwiedziona od 2018 r., matka dwóch córek (18 i 15 lat).
Jest zwolenniczką tzw. partnerstwa rejestrowanego (osób tej samej płci). Jej głównym hasłem wyborczym jest slogan: sprawiedliwość dla wszystkich.
Bardzo ciekawą sprawą jest cudowny skok w preferencjach jak i jej świetny wynik wyborczy w pierwszej turze wyborów prezydenckich (40,5 proc.). W styczniu była w badaniach piąta (9 proc.), w lutym już była trzecia (14,7), natomiast pierwszego marca już była pierwsza z 53 procentowym poparcie, absolutnie walcując konkurencję.
Taki prezydent znikąd to w Słowacji nic nowego, kończący swoją kadencję prezydent Kiska pojawił się w polityce tak samo niespodziewanie jak obecna faworytka i od razu został wybrany głowa państwa. Jego prezydenturę Słowacy oceniają raczej nie najlepiej.
Zuzana Čaputová to wyraz pragnienia zmiany – tak brzmią komentarze po jej spodziewanej wygranej w pierwszej turze. Reprezentuje ona świat sprzeczny z wartościami byłego premiera Roberta Fico czy słowackich nacjonalistów. Jest to, jak zauważają media, przedstawicielka europejskiego oblicza nowoczesnej Słowacji. Jeden z kontrkandydatów, Štefan Harabín, natomiast twierdzi, iż obecne wybory to droga do likwidacji niezależnej Słowacji.
Wróćmy jeszcze do tego motywu zmiany – jest to wyjątkowo bzdurna ocena, gdyż dotychczasowy prezydent, Andrej Kiska, w 2014 r. w wyborach pokonał właśnie Roberta Fico, będąc jego przeciwieństwem – czyli politykiem wyraźnie proeuropejskim, postępowym, liberalnym (tak bardzo, że nieobce są mu szemrane interesy z nieruchomościami – przegrał spór sądowy). A. Kiska przez cały czas swej kadencji profilował się jako ten nowoczesny, opowiadał się zawsze za wartościami europejskimi, starał się być oponentem wszystkiego, co ciasne, prowincjonalne, po prostu słowackie. Czyli Čaputová ma zmienić cos tak, by nic się nie zmieniło – przynajmniej na poziomie głowy państwa. Inna sprawa jest to, iż słowacki prezydent, mimo że jest wybierany bezpośrednio, ma ograniczone kompetencje i jego pozycja raczej wynika z osobistego autorytetu osoby sprawującej ten urząd. Konstytucyjnie jest to tzw. słaby prezydent, którego rola jest bardziej reprezentacyjna,niż faktyczna. Jego prerogatywy władzy wykonawczej są raczej symboliczne.
Jeśli więc wygra pani kandydatka, będzie to oznaczało ciąg dalszy niezbyt komfortowej kohabitacji – czyli próby ułożenia stosunków pomiędzy prezydentem i rządem, będących po przeciwnych stronach barykady politycznej. Przyniesie to nowe konflikty na linii dwóch ośrodków władzy, czyli nic się nie zmieni w stosunku do poprzedniej kadencji ustępującego prezydenta A.Kiski, który obrał linie konfrontacyjną wobec rządu mającego mandat demokratycznych z poprzednich wyborów parlamentarnych.
Natomiast ewentualna wygrana rywala Čaputowej oznaczałaby względne uspokojenie, gdyż M. Šefčovič to polityk kojarzony z rządową partią SMER.
Faktyczną zmianę w kierunku polityki słowackiej może przynieść jedynie Rada Narodowa (jednoizbowy parlament) oraz premier na czele silnego rządu.
W każdym razie Zuzana Čaputová to swoista kometa, która olśniła znaczną część elektoratu (frekwencja nie była zbyt wysoka, ok.49 proc.). Mimo, że jej przewaga nad drugim Marošom Šefčovičom (wiceprzew. Komisji Europejskiej) jest gigantyczna Čaputová uzyskała 40,5 proc. głosów, natomiast drugi Šefčovič niespelna 19), nie jest na razie pewne, czy za dwa tygodnie Słowacja będzie miała pierwsza kobietę – prezydentkę. Šefčovič może zmobilizować konserwatywny i narodowy elektorat, który jest dla kandydatki Progresywnej Słowacji nieosiągalny.

Jej kontrkandydat to dla słowackiej rozbitej prawicy mniejsze zło. Zawodowy dyplomata, wieloletni eurokomisarz,  w latach 1985-19990 studiował na moskiewskim MGIMO (Moskiewski Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych) i teraz on ma być ratunkiem dla konserwatywno-narodowej części elektoratu!

Słowackie wybory prezydenckie to swoisty występ czarodziei, ludzie bez politycznej przeszłości albo z podejrzanym życiorysem znienacka stają się faworytami i – jak pokazują poprzednie wybory głowy państwa – sięgają po formalnie najwyższą funkcję w państwie.

Ale tam to norma…

Vladimír Petrilák