Nie spodobało mu się np. to, iż Sąd Konstytucyjny w uzasadnieniu przytoczył jako negatywny przykład polityzacji wymiaru sprawiedliwości lata 50. XX wieku. „Utożsamiać mnie z latami 50. to żenujące i śmieszne,” stwierdził Kydalka.
„Zaufanie publiczne mogą mieć jedynie sędziowie, którzy są bezstronni i niezwiśli,” stwierdziła z kolei sędzia konstytucyjna Kateřina Šimáčková. Sędziowie nie mogą brać udziału w kampanii poszczególnych partii czy polityków. Również jest niedopuszczalne, by sędziowie publicznie wpływali na kształt koalicji w radzie gminyczy na obsadę funkcji burmistrza. Takie wystąpienia zdaniem Sądu Konstytucyjnego podkopują zaufanie opinii publicznej w to, iż sędziowie będą rozstrzygali spory zgodnie z prawem pa nie w zgodzie z interesami politycznymi.
W sprawie sędziego Kydalki chodziło o dwa teksty rozpowszechniane w gminie w związku z wyborami. Kydalka przyznaje się tylko do jednego z nich, który znalazł się w skrzynkach na listy mieszkańców gminy po wyborach. W tekście tym wyrażał swoją opinię odnośnie możliwych koalicji powyborczych. Jedną z nich określił jako katastrofę. Podpisał się jako „Kamil Kydalka, właściciel daczy”.
Sędzia Kydalka to stosunkowo eksponowana postać, decydował w niektórych głośnych i bacznie obserwowanych sprawach.