Wybory do sejmików wojewódzkich i 1/3 senatu w Czechach


Mapka poniżej pokazuje województwa (kraje po czesku), granatowy kolor mają te, w których wygrał rządzący ruch premiera Babiša ANO.W woj. środkowoczeskim wygrał ruch STAN ( przed ODS,ANO dopiero trzecie), w innych dwóch lokalne i koalicyjne ugrupowania.Najbardziej wiarygodnym wskaźnikiem osiągnięć poszczególnych partii jest ilość zdobytych mandatów w sejmikach.

mapa wyborcza, wg. regionów

Pod tym względem najlepiej prezentuje się ANO.

1. ANO / 179 mandatów (+3 w por. z r. 2016)

2. Piraci / 99 (+94)3.
ODS/ 99 (+23)
4. STAN / 78 (+30)
5. KDU-ČSL / 53 (-8)
6. Socjaldemokracja /37 (-88)
7. SPD /35 (+17)

9. TOP 09/20 (+1)
10. Komunistyczna Partia Czech i Moraw /12 (-74)

Omalże wszystkie partie mogą być zadowolone, ANO, bo wygrało (i pomimo corona-kryzysu nie straciło), pozostałe partie opozycyjne, bo osiągnęły przyzwoite wyniki. O fiasku mogą mówić lewicowe partie Socjaldemokracja oraz Komuniści.

Te partie odnotowały duże straty. Jeśli traktować te wybory, które są okreslane jako wybory drugiego rzędu, odbywające się na rok przed wyborami parlamentarnymi, jako swoistą próbę generalną, to można powiedzieć, iż ich wyniki są złym prognostykiem dla obecnej koalicji rządzącej. Tę, przypomnijmy, tworzą ruch ANO i Socjaldemokracja z cichym poparciem (tolerancją) komunistów.

Gdyby te wyniki przełożyć na poziom ogólnokrajowy w odniesieniu do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych (do niższej izby parlamentu), oznaczałoby to, iż koalicja w obecnym kształcie kończy. ANO, pomimo zwycięstwa, z dotychczasowymi koalicjantami traci większość i prawdopodobnie zostanie odsunięte od władzy. Oczywiście trzeba uwzględnić dwie poprawki, w wyborach do Izby Poselskiej na pewno będzie wyższa frekwencja i – co za tym idzie – zysk rządzącego ruchu premiera Babiša będzie zapewne wyższy, niż obecnych ok. 20 proc. Z drugiej strony obecnie wydaje się być mało prawdopodobne, iż partiom lewicowym wspierającym rząd uda się zatrzymać systematycznego spadku. Płaca one wysoka cenę za to, że wspierają de facto ruch jednego z najbogatszych oligarchów czeskich i wyborcy to dostrzegają. ANO zresztą wyssało elektorat lewicowy (prowadząc ostatnio polityke rozdawnictwa, podobną do polityki PiS) i w takim układzie obecność lewicy na scenie politycznej traci rację bytu.

Koalicje przeciwko silę ANO

Na tym miejscu trzeba odnotować stosunkowo nowy fenomen – łączenie się partii opozycyjnych w szersze koalicje. Do tego doszło w omalże wszystkich regionach. Gdy patrzymy na ogólnokrajowe „czyste” wyniki, to np. rezultat partii ODS (Obywatelska Partia Demokratyczna) prezentuje się mizernie – otrzymała ok. 6 proc. głosów, podczas gdy Piraci czy ANO o wiele więcej. Lecz owych sześć procent nie uwzględnia wszystkich koalicji lokalnych, których ODS zawarła sporo, w wielu regionach, i gdzie ODS w różnych konstelacjach (z ludowcami, TOP 09 i innymi ugrupowaniami) wprowadziła do sejmików licznych swoich przedstawicieli. Innymi słowy – ODS otrzymała tak naprawdę o wiele więcej, niż owych sześć procent, tyle, że tego nie widać na pierwszy rzut oka.
Z jednej strony więc prawica uratowała partie zbliżające się do poziomu planktonu politycznego (TOP 09, ludowcy w wielu badaniach oscylują koło granicy wybieralności), z drugiej przejęła rolę hegemona po prawej stronie opozycji i wydaje się, iż model ten sprawdza się, że ma rację bytu. Wymowne było spotkanie przywódców trzech partii określanych jako konserwatywno-liberalne po wyborach przy piwie. Wydaje się, iż w wyborach do sejmików wypróbowano różne formy współpracy koalicyjnej i okazało się, że to rozwiązanie jest obiecujące. Należy przypuszczać, iż w jakiejś formie współpraca ODS, ludowców i TOP 09 będzie kontynuowana i że stanowi ona kuszący model do wyborów parlamentarnych, które odbędą się mniej więcej za rok.

Drgugi element układanki opozycyjnej

Osobnym fenomenem opozycji to młoda anty-systemowa partia czeskich Piratów. To ci młodzi, wykształceni z dużych miast. Ideologicnie bliżej im do lewicy liberalnej, ale warto zauważyć, iż ugrupowanie to jest np. mocno antykomunistyczne. Ma wiele cech nowoczesnej lewicy – dredy jej szefa to tylko widoczny element, ale stawia na IT, przejmowanie przez samorządy lub grupy młodzieży pustych mieszkań czy inne socjalistyczne rozwiązania. Partia ta, już obecna w parlamencie, chciała uzyskać ogółem 100 mandatów w sejmikach – cel ten prawie osiągnęła, występując we wszystkich województwach (poza jednym) samodzielnie. Piraci współrządzą w Pradze (mają prezydenta miasta) i jak na razie wielkiej klapy nie ma. Te wybory potwierdziły ich rolę tego drugiego lub trzeciego najmocniejszego na scenie politycznej i partia może mówić o stopniowym, solidnym wzroście swej siły i politycznego znaczenia.

Wygrali, ale nie skonsumują


Zwycięstwo ANO wcale nie oznacza, iż przejmie (lub utrzyma) władzę w województwach, ponieważ tam zazwyczaj powstaną koalicję tworzone przez partie opozycyjne, czasami być może w konstelacji nawet z ANO. Prestiżową porażką ANO jest ta w środkowych Czechach (milionowy duży region koło stolicy), natomiast w regionie Północnych Moraw i śląska ANO uzyskał 30 proc. głosów i zapewne władzę tam utrzyma.

Z innych partii warto odnotować klęskę nowej partii syna V.Klausa Trikolora, która prawdopodobnie uzyskała jeden jedyny mandat w sejmikach.Nie wiadomo czy to niepowodzenie nie zniechęci syna byłego prezydenta.Wybory do senatu będą miały za tydzień drugą rundę, gdyż w pierwszej mandat zdobył tylko jeden kandydat (osiągnął ponad 50 proc. głosów).Frekwencja wyniosła prawie 38 proc. i była większa niż cztery lata temu.


Scenariusz, gdy ANO wygrywa, ale przechodzi do opozycji już się zarysował np. w woj. południowomorawskim (Brno), gdzie tuż po ogłoszeniu wyników inne partie oznajmiły, że tworzą koalicję bez ANO. Są w niej ludowcy, ODS, Piraci i niezależni. Ten wariant jest prawdopodobny jeszcze w kilku regionach. ANO ma stosunkowo nikły potencjał koalicyjny i co gorsza – w sejmikach sporo stracili socjaliści i komuniści – nie są już na tyle mocni, by ich wsparcie zapewniło większość.

Ogólnie więc test, wielki sondaż poparcie, wyborczy przyniósł rządzącemu ANO sygnał ostrzegawczy. Pomimo wygranej jego pozycja się zachwiała. Opozycja, co prawda, jeszcze Babiša nie pokonała, ale pokazała, że zjednoczona ma szansę (w trzech regionach takich wynik osiągnęła bezdyskusyjnie, w wielu innych osiągnie go prawdopodobnie w wyniku rozmów koalicyjnych powyborczych).

ANO – jak już napisałem – największy sukces odnotowało w Północnych Morawach – to region specyficzny, do 2013 roku należał do partii lewicowych. Z drugiej strony własnie tam ruch ANO dzięki pragmatycznej polityki nawiązał dobrą współprace na poziomie lokalnym z partiami centro-prawicowymi i wydaje się, iż i teraz na poziomie regionu ten układ będzie trwał dalej (ANO, ODS, Ludowcy plus przystawki) – tam potencjał koalicyjny tego ruchu jest bardzo duży. To wynika nie tylko ze skali wygranej (ponad 30 proc.), co raczej z cech osobowościowych hetmana (wojewody) oraz prezydenta Ostravy – są to ludzie pragmatyczni, nieuwikłanie w żadne skandale, po prostu popularni i lubiani, skłonni do prowadzenia pragmatycznej polityki, o której w regionie mówi się, że jej celem jest dobro wspólne.

Czescy obserwatorzy zachwycają się „wysoką frekwencją” – 38 proc., jak na te wybory (drugiego rzędu) nie jest faktycznie niska. Nawet jest druga najwyższa od 2000 roku, kiedy województwa zreformowano i utworzono obecny podział administracyjny. Wynik jest dobry także ze względu na obecną sytuację covidową, tu należy pochwalić MSW, które wybory zorganizowało sprawnie i bezpiecznie. Jak zapewniał minister Jan Hamáček (socjalista) pójście do urny jest bezpieczniejsze niż pójście do supermarketu i miał rację.

Ale ogólnie frekwencja poniżej 40 proc. jest dla demokracji kiepska, nawet demotywująca. Wynika także z faktu, że nawet po dwudziestu latach istnienia województw elektorat nie za bardzo wie, jaka odgrywają rolę, czym są w praktyce, o czym decydują, w badaniach wyszło, że wielu mieszkańców poszczególnych regionów nawet nie zna nazwiska swego hetmana.

Pod tym względem regiony sa na tym podobnie jak senat, który istnieje dłużej, ale także nie potrafił do siebie przekonać obywateli.

Wraz z wyborami do sejmików odbyła się także pierwsza runda wyborów 1/3 składu senatu. Te odbywają się co dwa lata, kadencja senatora to sześć lat, co dwa lata więc zmienia się jedna trzecia wyższej izby. O tych wyborach będę informował za tydzień, gdyż poza jednym przypadkiem ostateczne rozstrzygnięcie nastąpi w drugiej rundzie.

Vladimír Petrilák